2007/04/07

::pauza

Nigdy wcześniej,
nigdy, powtarzam,
zarzekam się, że nigdy, nigdy, nigdy
nie spędziłam w jednym miejscu tyle czasu,
nie wydałam tylu pieniędzy, żeby nie powiedzieć: nie przepiłam,
nie czułam się nigdzie tak, jak w domu,
nie słyszałam tylu moich ulubionych płyt i piosenek,
nie przychodziłam nigdzie z walizką, prosto z dworca,
nie poznałam tylu wspanałych mężczyzn i żadnej kobiety.

Pauza.
Miejsce magiczne. Miejsce, w którym mogę być pewna tylko jednego: złośliwy barman zawsze zapyta mnie o dowód. Złośliwy barman w środku cudownej randki podejdzie do stolika i nachyli ucho nad popielniczką.
Miejsce, które podarowało nam najlepsze motto tygodnia, jakie w ogóle miałyśmy:
Kto pyta, ten usłyszy kłamstwo.
Miejsce, w którym kolejka do toalety jest czystą przyjemnością, jest okazją do szlifowania języków obcych.
Miejsce, od którego wszystko się zaczyna i wszystko się kończy.



„Pauza” nie jest typowym klubem, w którym regularnie odbywają się wydarzenia muzyczne, a określenie której lepiej pasuje do tego miejsca, to klubokawiarnia. Służy ono bardziej spotkaniom towarzyskim przy wspólnym stoliku kawiarnianym, a niekiedy wziąć udział w spontanicznym wydarzeniu muzycznym. Pauza jest miejscem, w którym „się bywa”. Upodobali sobie ten klub młodzi artyści otwarci na nowe brzmienia muzyczne. Niejednokrotnie odbywają się tu wernisaże i wystawy prac zaprzyjaźnionych twórców. Różni się ona od innych krakowskich miejsc, służących spotkaniom towarzyskim, przede wszystkim tym, że mieści się na piętrze zabytkowej kamienicy w samym centrum starego miasta, a nie w tradycyjnej krakowskiej piwnicy. Jest to niewątpliwy atut tego miejsca, który znacząco wpłynął na jego dużą popularność. Można mówić wręcz, o zapoczątkowaniu pewnej tendencji na przenoszenie wydarzeń około artystycznych na wyższy poziom, bo na piętra krakowskich mieszkań śródmieścia. Przestronne wnętrza kuszą raczej detalami, aniżeli nadmiarem dekoracji. W wystroju postawiono na funkcjonalność, a więc wygodne kanapy i dobrze podświetlone ściany, tak, by wystawiane właśnie prace, były dobrze wyeksponowane. W sali barowej można podziwiać kolaż czarno białych zdjęć, na których upamiętnione zostały popiersia przyjaciół związanych z tym miejscem. Wśród nich, ciekawie wygląda klasyczny kominek, który ociepla atmosferę szarych i pozornie ponurych ścian. Wielu ceni sobie „Pauzę”, uważając ją za idealne miejsce na „biforek”, czyli wstąpienie i wypicie piwa przed pójściem na imprezę. A do tego, zazwyczaj cieszy oczy ciekawymi zdjęciami na ścianach, właśnie odbywającej się wystawy.



There's no logical reason that I can think of why putting a bar upstairs on the first floor should make it cool. And yet make it cool it most certainly does, as this natty little number proves. Of course there's the funky art work, superb lay-out and streetwise crowd, but they would just look out of place on the obvious and frankly boring plane of street level. Added cool factor aside, it makes a nice change to be relaxing with a beer upstairs in a town that seems to determined to do most of its drinking underground. The prodigous amount of time spent queuing for the shared-sex toilets can be either a pro or a con...depending who you meet in the line.

Brak komentarzy: