2007/04/07

::les couleurs

Jaka ja jestem dobra i miła.

Jaka uczynna.

Postanowiłam przybliżyć naszym czytelnikom miejsca, w których bywamy częsciej niż na Pomorskiej. Poszperałam w internecie (no, dobra, szperałam w zupełnie innym celu!), i oto są: krótkie, acz prawdziwe charakterystyki miejsc, które powoli stają się naszym drugim adresem.

Jestem też sprytna.
Zapisałam sobie numer do Kolorów. Widzisz, Iz, będę teraz mogła najzwyczajniej pod Słońcem zadzwonić do Pawła (najnajnaj z barmanów!) i spytać, czy gdzieś w okolicy widziano MMŻ. Koniec z bezsensownym bizonowaniem na Kazimierz, z wystawianiem się i kompletną stratą makijażu!

Taka jestem sprytna, że kompletnie nie mam pojęcia, dlaczego jeszcze nie mam numeru telefonu do MMŻ. O tym w następnym bizonku postowym.

Otóż:

Otwarte codziennie od godz. 11.00 - 24.00, w lecie czynny jest mały, ale za to przytulny ogródek, znajdujący się na dziedzińcu kamienicy nr 10.

Les couleurs zostało otwarte w październiku 2000 roku, przez Barbarę i Pawła Kosów. Po powrocie z Francji, zapragnęli stworzyć w Krakowie miejsce, które przypominałoby im paryskie i francuskie kawiarenki. I jak zapewniają ci, którzy Francję odwiedzili, całkowicie to im się udało.

Wszystkie elementy stanowiące wyposażenie i wystrój wnętrza zostały sprowadzone z Francji. Na ścianach wiszą francuskie plakaty, zdjęcia ze scenkami z paryskich ulic, fotografie francuskich muzyków, etc. Wyjątkiem jest chyba jedynie dzieło Fernando Botero pt. Il Bagno (JEST CUDOWNE!!! JEST ABSOLUTNIE BIZONIASTE!!- ann), które wisi w toalecie.

Można poczytać francuskie książki i magazyny oraz codzienną prasę francuską, prenumerowaną specjalnie dla bywalców.

Jest to jedno z niewielu miejsc gdzie, w trakcie długiego wieczora, można posilić się solidną porcją quiche czyli tarty. W Les couleurs serwują, quiche słodkie, z sezonowymi owocami (5 zł) oraz słone (8 zł). Najpopularniejsza jest quiche Lorraine - z boczkiem. Do każdej porcji dodawane są sałatki (MNIAM! MNIAAAM!), z niezwykle smacznym sosem vinegrette.

Oprócz standartowych napojów (piwa w cenie 4,50-5,50 zł (YHYM :))), mieszanek bez- i alkoholowych), podaje się również alkohole typowo francuskie. Jednym z nich jest Ricard (RYSZARD?!?) czyli anyżowa wódka mieszana z wodą oraz Kir czyli wino wytrawne z likierem porzeczkowym, tzw. Cassis. Polecane jest również wino francuskie z beczki (4 zł).

W Les couleurs organizowane są imprezy, celebrujące francuskie święta w typowo francuskim stylu i zwyczaju. Jednym z nich jest Święto Trzech Króli, kiedy serwuje się tradycyjne Galette de Roi czyli ciasto z masą migdałową. Hucznie obchodzone są: Święto Muzyki, przypadające na pierwszy dzień lata oraz 14 lipca - Dzień wyzwolenia Bastylii. Muzycznie towarzyszą nam zawsze artyści francuscy - np. J. Brel, S. Gainsbourg, P. Kaas i wielu innych.


Ja dodam, że organizowane są również imprezy z tańcami na barze, z transwestytami, z psami i innymi takimi. Nikt się nie denerwuje, że Ryszard pachnie dziwnie. Lampki na stolikach- co ważne- mają przycisk I/O, co pozwala na zgaszenie światła i tym samym ukrycie śladów zmęczenia. Co jeszcze?
My mamy tam ulubiony stoliczek, przy barze. Pocieszające jest to, że niektórzy wpadają tam jeszcze częściej (na szczęście- my nie mieszkamy na Kazimierzu!). Jest miło, sympatycznie, rodzinnie.

I dla naszych zagranicznych chłopaków:

Teresa Samborska

Chill Out the French Way

A typical café in Kazimierz has a dark interior with old tables, lace tablecloths, cats warming on a stove, flickering candles and sepia portraits hanging on its walls. â��Les Couleursâ�� is nothing like that. It has a bright and colourful, almost assorted interior. The floor is a mosaic of coloured tiles, the yellow and red walls are decorated with hundreds of posters advertising events in Paris, the French character of the place is further suggested by small round tables backed up by the kind of mood music you expect. It is claimed that the interior of â��Les Couleursâ�� reflects the climate of the Paris café where Amelie Poulain from the Jean-Pierre Jeunet film worked. The similarity is accidental but it is by no accident that â��Les Couleursâ�� is a café very much in the Parisian style. Its proprietors lived in France for several years and on their return wanted to create a place where people could come for a morning coffee, sandwich or pastry, a place with a relaxed atmosphere where everyone feels good.

OLD AND YOUNG

Les Couleurs is open at 7 am when most cafes in Kazimierz are still sleeping. You can have a coffee with a croissant before work or a more solid breakfast. Le Couleurs menu is modest but tasty with various kinds of breakfast, pastries, sandwiches, salads and also mouth-watering fruit tarts baked by the proprietor herself. You have to pick up your order at the bar, which, by intention, is the hub of the café`s social life. Most customers are regulars because after your first visit you will invariably return. Here you will meet artists, media and advertising professionals and elderly ladies living nearby. A pigeon fair used to be held every Tuesday and Friday on the Nowy Sq. where the café is situated, but the danger of avian flu has closed the fair, though pigeon traders still meet here regularly and drop into Les Couleurs to chat over a cup of tea. Though Les Couleurs is by definition a café, it becomes more of a bar in the evening, the last guests leaving it as late as 2 o`clock in the morning.



Evivva la France!... czyli Paryż na krakowskim Kazimierzu. Już po szyldzie knajpki można się domyślić, że miejsce to stanowi prawdziwą gratkę dla wszystkich, którzy lubią to co francuskie. A czar paryskiej knajpki bez wątpienia można poczuć w Kolorach za sprawą dzwięków muzyki artystów znad Sekwany. Do dyspozycji mamy tu sterty magazynów z modą, książek oraz prasę codzienną sprowadzaną specjalnie dla gości. Miło jest posiedzieć na kanapach i popijając latté z wysokiej szklanki pogapić się na ściany wyklejane francuskimi plakatami z dawnych lat. Do obowiązkowych czynności należy również odwiedzenie toalety, gdzie powalą Cię drogi Gościu z obrazu krągłości, a należą one do sympatycznej pani namalowanej przez Fernando Botero - który co prawda Francuzem nie jest, ale malować umie ;-)





Izon, w Etc. (na Placu Nowym, to ten klub od Vincenta!) dziś jest PANKRACY PARTY.
Panfury? Olgierdzik?

Brak komentarzy: