2007/03/02

::just believe

another day
just believe

just breathe




A teraz coś z zupełnie innej beczki:
to cudowne, móc leżeć w łóżku do trzynastej, z Telepopmusic w tle, z cudownym, absolutnie cudownym romansem na kolanach. Marianna.
-Ann, uważaj na tę książkę. Wiem, że wystarczy ci na raz. Na jeden poranek.

I tak było. Dosłownie. Jeden poranek, dwa kubki kawy. Jedna płyta.
Nawet Ryszard uszanował moje zaczytanie. Był kompletnie cicho. I pachniał jakoś subtelniej.

Rozejrzeć się.
No, porozglądać.

Nie będę nikomu ułatwiać sytuacji. Na pamiątkę zrobię sobie ksero ostatniego rozdziału, zainteresowanych odsyłam do tej książki. Ciepła, interesująca, na pewno wciągająca. Z okładką jak z klasycznego romansu.

No, dobra, to JEST klasyczny romans.

I przypomina mi dwie ukochane książki z dzieciństwa.
Dziwna jesteś, Karolino. Gdzieś mi zginęła. Komu pożyczyłam, przyznać się?
Małgosia kontra Małgosia. No? Na czyjej półeczce jest mój egzemplarz?
I jeszcze jedna, tytułu nie pamiętam, czeski autor, rozkochał mnie w Haszku. Oczywiście zaginęła. Postanowiłam nie pożyczać nikomu moich ulubionych książek. Tej czeskiej już pewnie nei odnajdę.

Z zamyślenia wyrywa mnie telefon. Okropna melodyjka, jak z dyskoteki. Ryszard zaczyna hałasować.

-Zbieraj manatki. Basen. Zapomniałaś?
-Na śmierć zapomniałam.

Taaa. Karola nie tylko zajmuje się moim relaksem. Nie tylko jest ekspertem od masażu, od silk powder, relaxing cream. Zajmuje się też moim zdrowiem i innymi takimi.

-Ejjj no, skoro już mamy w planach męczący weekend to trzeba się do niego odpowiednio przygotować.
-Nie możemy zacząć się przygotowywać jutro?- jestem absolutnym leniem.
-Nie. Specjalnie przyjechałam samochodem.

No to się nie wywinę. Dobrze, że przynajmniej skończyłam książkę. Izzi, pakuję twoje rzeczy. Czepki, ręczniki, klapki. Zostałaś wrobiona w przymusowy basen. Cieszysz się, co?

Z tej okazji nie zdążę posprzątać. Nie zdążę zrobić prania. Nie zdążę ugotować obiadu. Jak mi przykro.
Dobra. Wcale nie jest mi przykro.

Izon, jeszcze jedno. Zapamiętaj.
TRZY piwosze. Trzy.
Po perwszym chce nam się drugiego.
Po drugim- robimy się senne. Zasypiamy, jak wczoraj.
Po trzecim dopiero odkrywamy pełnię życia.

Zapamiętane?






Od miłości do rzeczy.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

...a po czwartym mogę wszystko (=

Kura, dziś nie od `Gabany` a domowa taka, przy garach!

pozdro
buzia