No, dobra.
Szczerze.
W ciągu ostatnich trzech dni zostałam zaproszona na dwa wesela.
Depresja. Popadam w depresję.
Tłumaczę moim przyjaciółkom, żeby nie śpieszyły się z decyzją.
Tłumaczę, żeby zaczekały z tymi weselami do czasu, aż znajdę odpowiedniego tancerza.
Myślę, że bardzo się starzeję.
Do tego telefon w Walentynki.
-Halo? Tata?
-Halo! HALO! Dlaczego u ciebie jest tak głośno? Gdzie ty jesteś?
-W restauracji, tato.
-Gdzie w restauracji?
-Na Rynku. W Krakowie.
-Dopiero jesz obiad?
-Nie, tato. Jem walentynkową kolację.
Tak, Tato. Wszystko u mnie w porządku. Tak, wróciłam z Zakopanego. Tak, Tato, tak. Doskonale sobie radzę. Nie, Tato, nie dam rady przyjechać w najbliższym czasie. Nie. Nie spotykam się już z tamtym chłopakiem. Tato! Nie spotykam się z żadnym chłopakiem. Nie! Nie będzie żadnego wesela! TATO!
Bo mój Papa chciałby zostać dziadkiem. Tłumaczę mu, że z przyjemnością uczynię z niego dziadka, jeśli tylko najpierw wychowa swoje najmłodsze dziecko. W ten sposób zyskuję kilka (kilkanaście?!) dodatkowych lat. Asekuracja.
Zyskuję też nowe hobby.
Koniec z piciem winiaków wieczorami.
Koniec z hulaszczym trybem życia.
Zapowiadam wielki powrót Remontowych Bizonków w Las-Vegas-Mieszkano.
Wkrótce, Drodzy Czytelnicy, kolejna porcja zdjęć. Zdjęć w koszulkach seforki, w zielonych gieterach, z pędzlami i farbami.
Dziś jest sobota. Pod naszą klatką właśnie rozkłada się ekipa W11.
Udało mi się wybizonować kawałek kuchni. Mamy już spiżarnię. W spiżarni- puszki z farbami.
Mamy też półeczkę na klucze.
Izzi, tutaj prośba do ciebie- staraj się nie kłaść na niej kluczy. Nie ufam tym gwoździom. Mogą wyrwać półeczkę, co gorsza- wraz z kawałkiem ściany.
Przelew za wylew?
Pieeeeeeniąąążki kochane, kiedy was dostanę?
Już nawet nie myślę o tej ślicznej żółtej kurtce i satynowych pantofelkach. Nie.
Tym razem myślę o kawie, mleku, ziemniakach.
No dobra, trochę o winiaku. O pijaństwie.
Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej.
Przecież ostatnio udało nam się uzbierać całe 10 zł z drobnych.
No, Iz, zrobię ci ten wylew z konta. Najwyżej zapłacimy kartą za papierosy.
Ryszard, śmierdzisz nieziemsko.
Czy naprawde nie da się z tym nic zrobić?
Izzi, czy on nie może przestać się ocierać?
just another day
nothing`s any good
Przypomniało mi się coś- gdzie do cholery jest mój archiwalny egzemplarz Wysokich Obcasów?
Ten z artykułem o parze staruszków, którzy chodzą razem do kina?
Ten, nad którym płakałam pół wieczoru?
Gdzie do cholery jest ten artykuł?
A może ktoś ma swój prywatny egzemplarz?
Obiecuję, zrobię ksero i oddam!