Izzi, trzymaj kciuki. Spełniają się moje marzenia.
Znalazłam Gosię na MySpace.
Przesłuchałam najnowszą wersję Mam juz dosć twych kłamstw (disko, disko!).
Zrobiłam- klik!- add as a friend.
Kładę się spać z nadzieją, ze juz jutro rano Gosia stanie się moją przyjaciółką.
Swoją drogą, co za głupota.
Zaznaczam, kilka razy pozwoliłam jej odpisać gramatyczne zagadki na polskim.
Tylko- dlaczego ja własnie z nią siedziałam?
Izzi, przeskrobałam cos, o czym nie pamiętam?
Poza pierwszą lekcją matematyki, kiedy dowiedziałam się, że Monsieur Kalla z taką brawurą to się jeszcze nie spotkał!
W trakcie długiej przerwy siedziałam na parapecie otwartego okna na ostatnim piętrze w klasopracowni matematycznej.
Zawsze mnie przytrafiały się takie zupełnie bzdurne sytuacje.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
8 komentarzy:
taaa, a kto powiedział do Pana Dyrektora Kupczyka -Spoko!, na egzaminach wstępnych do LO jak kazał mi wyrzucić gumę do żucia, bo myślałam, że to palacz albo woźny.
Tym sposobem wygrałam;]
yhym
mozemy sie licytowac :)
bo to ja wyciagnelam z torby wypchanego czyzyka przy naszej ukochanej wychowawczyni, i zaczelam piszczec ze strachu, zeby po chwili rzucic go przerazona w osoby siedzace na srodku klasy :)
i nie liczy sie to, ze to ty mi go tam wsadzilas :P
no, ale tabliczke ze spisem inwentarza to juz ukradlysmy razem :)
dla biry na urodziny, czyli uczynek sam w sobie zly nie byl ;]
a kto wsadził justynie Sznajder do plecaka rękę trupa i ona się tak wystraszyła, że nikt się nie śmiał poza mną? JA!
Albo osoba, która zasnęła na klasówce z niemieckiego uprzednio narysowawszy swastykę na kartce? JA! (notabene dostałam wtedy czwóreczkę, pierwszą i ostatnią z niemieckiego w życiu)
juz prawie przyznalam, ze wygralas, a wtedy przypomniala mi sie jedna sytuacja:
-PRZEPRASZAM, A JAK JEST KARTOFLANY NOS PO ANGIELSKU?
no co?
klasa o rozszerzonym programie nauczania jezyka, nie mam racji?
podziekuj pani f****nosej ;]
oddaj żółtą koszulkę lidera...
tadadam!
chcesz poznać osobę, któa przez 4 lata wyciągała drzwi z szatni i kładła je na taczkę w szatni klasy B?
JA!
no way, zeby to pobic
nie?
to JA zderzylam sie z pania barbara, najlepsza z wychowawczyn, kiedy to w srodku praskiej nocy lekko wstawiona probowalam dostac sie do toalety ;]
dodam, ze zderzylam sie z pania barbara, kiedy ona wychodzila w kusym szlafroczku z pokoju pana od PO, dodam, zonatego pana od PO x)
i co wtedy zrobilam?
-ciiiiii. nikomu nic nie powiem. ;]
wygralam? ;]
scusi, izzi
przypomnialo mi sie, ze wygralam juz jednego z pierwszych dni szkoly- kiedy zostalam redaktorka naczelna gazetki, tej po lewej od wejscia do naszej klasy :)
temat, ktory pani barbara kazala mi przygotowac, brzmial- JESIEN
jako jedna z nielicznych osob posiadajacych internet i drukarke w tamtych czasach, zabralam sie do roboty.
nalezy tutaj nadmienic, ze jestem typowym okazem corki informatyka, tatus natomiast pracuje w zawodzie dla bardzo cenionej i powazanej marki- heineken ;-)
zabralam sie do pracy z pasja, o czym najlepiej swiadczy tekst, jaki zawiesilam na tablicy nastepnego dnia rano:
Eeech! to się jesień zaczęła
i nie ma komu dać w mordę...
Tristis est anima mea
usque, jak mówią, ad mortem...
Galczynski, Cyrulik jesienny.
Bylam kompletnie nie do ruszenia. Dlaczego?
Pani v-ce dyrektor uwielbia Galczynskiego :))
a jesli chodzi o rowery
o zostawianie rowerow we wszystkich dziwnych miejscach:
juz w osmej klasie podstawowki mialysmy do tego smykalke.
izzi, pamietasz, gdzie wtedy zostawialysmy nasze pojazdy?
mam to udokumentowane na zdjeciach :)
Prześlij komentarz